Thursday, June 10, 2010

Rostbef i pieczone pomidorki



Rostbef po angielsku


przepis pochodzi z "Kuchni pysznej jak nigdy dotąd" (wyd. Panteon)


1,2 kg rostbefu bez kości
1/2 łyżeczki swieżo zmielonego pieprzu
1 łyżka sosu worcester
2 łyżki wytrawnego sherry
1/2 łyżeczki ziaren zielonego pieprzu
4 łyżki oleju
1 łyżeczka soli



Olej mieszamy z sosem worcester i sherry. Dodajemy pieprz mielony i (rozgnieciony) pieprz zielony.

Umyte i wysuszone mięso nacieramy mieszanką pieprzową. Wkładamy do miski i marynujemy pod przykryciem około 30 minut. W czasie marynowania obracamy mięso kilka razy.

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 250 C. Ruszt smarujemy olejem, blachę na tłuszcz spłukujemy wodą. Rostbef szuszymy i nacieramy solą. Układamy na ruszcie i umieszczamy na najniższym poziomie piekarnika. Pod spód wsuwamy blachę na tłuszcz.

Pieczemy przez 25 minut. Po tym czasie redukujemy temperaturę pieczenia do 200 C i pieczemy dalsze 15 minut.

Upieczony rostbef układamy na ogrzanym połmisku i wstawiamy na 10 minut do wylączonego piekarnika - dzięki temu sok rozejdzie się równomiernie we włóknach mięsa.



Serwujemy jako:

-danie obiadowe z brokułami z wody posypanymi płatkami migdałów uprażonymi na maśle oraz z pieczonymi pomidorami (przepis poniżej)

-przystawkę, na zimno, z rukolą i pesto z pomidorow

-wedlinę na kanapki.



Pieczone pomidorki



pomidorki cherry (z dachu)
oliwa z oliwek
drobno posiekany ząbek czosnku
tymianek, oregano
sól, pieprz




Pomidorki przekrojone na połówki układamy w naczyniu żaroodpornym - przekrojoną częścią do góry. Polewamy oliwą. Posypujemy tymiankiem, oregano, posiekanym czosnkiem, solą i pieprzem.




Zapiekamy w piekarniku w temperaturze 150 C, około godziny.


Tuesday, June 8, 2010

Chlebek Bananowy



Chlebek bananowy.

Jaki tam chlebek.
Ciasto.
Słodkie i aromatyczne.





Po dwóch stronach oceanu.

Obie upiekłyśmy to samo ciasto.

W sam raz na taką pogodę - po obu stronach pada.



W Polsce powódź, Wisła i ulewa.

W Teksasie rano piękne słońce, ale po godzinie wszystko znika pod ścianą deszczu.



Keks czekoladowo bananowy
źródło przepisu: Liska + What's for lunch, Honey?

100g gorzkiej czekolady
150g miękkiego masła
170g cukru muscovado (K-ja użyłam cukru z trzciny cukrowej, G- białego cukru)
3 jajka (K- z braku jajek zastąpiłam zwiększoną ilością bananów i proszku do pieczenia - szczegóły poniżej)
175g mąki pszennej
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
25g kakao
2 duże banany, dojrzałe i rozgniecione widelcem



Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Masło ucieramy z cukrem na gładką i jasną masę. Dodajemy po jednym jajku, dokładnie ubijając.

Przesiewamy mąkę, proszek i kakao i dodajemy do masy. Mieszamy łyżką lub szpatułką.



Dodajemy banany i czekoladę, mieszamy.

Wkładamy do wysmarowanej masłem keksówki i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 st C przez 50-60 minut.



Ciasto o którym myślałam kilka dni, a kiedy przyszła idealna pora na upieczenie - deszczowe niedzielne popołudnie - zabrakło jajek. W takich momentach dziękuję serdecznnie wszystkim weganom, którzy dzielą się w internecie przepisami i poradami. Nie planuję w najbliższej przyszłości rezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego, ale bardzo cenię sobie takie awaryjne przepisy i zamienniki.

Przykładowe substytuty jajek:



1 jajko = 1/4 szklanki tofu lub
1/2 banana plus 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia lub
1 łyżka maizeny plus 3 łyżki wody

(ja wybrałam wersję bananową)

Saturday, June 5, 2010

Pavlova




Australia. Rosja. Wielka Brytania.
W jednym kuszącym deserze.

Pavlova.
Australijski deser.
Nazwę zawdzięcza rosyjskiej primabalerinie, Annie Pavlovej.
Czekoladowa modyfikacja zaproponowana przez brytyjską mistrzynię oblizywania palców, Nigellę Lawson.
Przygotowany i spałaszowany w Teksasie.





Czekoladowa baza:

6 białek
1 szklanka cukru
3 łyżki niesłodzonego kakao
1 łyżeczka octu balsamico albo z czerwonego wina
56 gramów (+/- pół tabliczki) słodkogorzkiej/gorzkiej czekolady, drobno posiekanej

Krem:
2 1/4 szklanki śmietany (36%/heavy cream)
ok 500 g malin (ja użyłam szklankę jeżyn)
2-3 łyżki czekolady, posiekanej lub startej na tarce

Piekarnik rozgrzewamy do 180 C (350 F).

Ubijamy białka na sztywno dosypując po trochu cukru (Marek Łebkowski w "Szkole Gotowania" poleca trzy sposoby ubijania białek naciasto bezowe - ja wybrałam najprostszy - przy pomocy robota kuchennego). Dosypujemy kakao, ocet i czekoladę. Delikatnie (nie mikserem) mieszamy całość, aż kakao dokładnie się wymiesza z masą białkową.





Na papierze do pieczenia rysujemy lub wyobrażamy sobie koło o średnicy około 25 centymetrów, nakładamy masę i wyrównujemy jej powierzchnię i boki nożem. Przekładamy do piekarnika i natychmiast obniżamy temperaturę do 150 C (300 F). Pieczemy przez 1- 1 1/4 godziny - po tym czasie masa powinna być sucha z wierzchu, ale należy uwazać, żeby się nie przypaliła. Wyłączamy piekarnik i uchylamy, pozwalając ciasto całkiem wystygnąć.

Ubijamy śmietankę i nakładamy na spódbezową. Przybieramy owocami i posypujemy delikatnie startą czekoladą.





Łebkowski radzi, aby ciasto kroić dopiero po podaniu, ponieważ łatwo się kruszy i nie wygląda już tak efektownie.
Nigella sugeruje, że ciasto nadaje się dla 8-10 osób.

Oboje kłamią.
Pavlova nawet pokruszona wygląda szalenie efektownie i z łatwością nadaje się dla dwóch osób :)





Deser którego miało nie być.
Kupiłam na targu banany. Za kilka dni ściemnieją i będzie z nich pyszny bananowy chlebek. Do tego czasu dość słodyczy. Taki był plan.
Ale właśnie wyjadłam resztki czekoladowych lodów. W lodówce niecierpliwie czekał zapas śmietany. The Ultimate Ice Cream Book leżała prawie nietknięta na półce.
Coś było nie tak.
Naprawiłam sytuację szybkimi lodami waniliowymi. Klasyk, ale jaki apetyczny.
Klasyk, po którym zostało mi 7 białek. W zamrażarce są już dwie szklanki białek, które czekają na lepsze czasy. Wyrzucić szkoda, dostawić trzeci kubek aż głupio.

Naprawdę nie było innego wyjścia jak zrobić Pavlovą :)

Thursday, June 3, 2010

Cieciorka, pomidory, feta. Obiad w 10 minut.




Proste.
Smakowite.
Szybkie.

Skórka cytrynowa dodaje świeżości.
Mięta przyjemnie orzeźwia.
Idealne połączenie na letnie popołudnie, kiedy patelnia ląduje głęboko w szafce.

Przepis z magazynu Bon Appétit.



350 g makaronu fusilli
1/4 szklanki świeżej mięty, posiekanej
2 łyżki świeżo wysiśniętego soku z cytryny
2 łyżki octu (przepis zaleca white wine vinegar, ja użyłam jabłkowego)
1 łyżka posiekanego czosnku
2 łyżeczki startej skórki z cytryny
6 łyżek oliwy z oliwek
2 szklanki posiekanych pomidorów (można użyć z puszki)
1 puszka cieciorki (z puszki, odsączonej)
120 g fety, pokruszonej

posiekana mięta do dekoracji


Makaron gotujemy al dente. Odsączamy i odstawiamy.

Miętę, sok i skórkę z cytryny, ocet i czosnek przekładamy do dużej miski. Dodajemy oliwę z oliwek, delikatnie mieszając. Następnie dodajemy makaron, pomidory, cieciorkę oraz fetę (możemy zachowac odrobinę fety do dekoracji). Mieszamy, doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Posypujemy resztką fety i miętą.



Danie można przygotować dzień wcześniej - miskę przykryć i zostawić na noc w lodówce; wyjąć godzinę przed podaniem.