Saturday, June 5, 2010

Pavlova




Australia. Rosja. Wielka Brytania.
W jednym kuszącym deserze.

Pavlova.
Australijski deser.
Nazwę zawdzięcza rosyjskiej primabalerinie, Annie Pavlovej.
Czekoladowa modyfikacja zaproponowana przez brytyjską mistrzynię oblizywania palców, Nigellę Lawson.
Przygotowany i spałaszowany w Teksasie.





Czekoladowa baza:

6 białek
1 szklanka cukru
3 łyżki niesłodzonego kakao
1 łyżeczka octu balsamico albo z czerwonego wina
56 gramów (+/- pół tabliczki) słodkogorzkiej/gorzkiej czekolady, drobno posiekanej

Krem:
2 1/4 szklanki śmietany (36%/heavy cream)
ok 500 g malin (ja użyłam szklankę jeżyn)
2-3 łyżki czekolady, posiekanej lub startej na tarce

Piekarnik rozgrzewamy do 180 C (350 F).

Ubijamy białka na sztywno dosypując po trochu cukru (Marek Łebkowski w "Szkole Gotowania" poleca trzy sposoby ubijania białek naciasto bezowe - ja wybrałam najprostszy - przy pomocy robota kuchennego). Dosypujemy kakao, ocet i czekoladę. Delikatnie (nie mikserem) mieszamy całość, aż kakao dokładnie się wymiesza z masą białkową.





Na papierze do pieczenia rysujemy lub wyobrażamy sobie koło o średnicy około 25 centymetrów, nakładamy masę i wyrównujemy jej powierzchnię i boki nożem. Przekładamy do piekarnika i natychmiast obniżamy temperaturę do 150 C (300 F). Pieczemy przez 1- 1 1/4 godziny - po tym czasie masa powinna być sucha z wierzchu, ale należy uwazać, żeby się nie przypaliła. Wyłączamy piekarnik i uchylamy, pozwalając ciasto całkiem wystygnąć.

Ubijamy śmietankę i nakładamy na spódbezową. Przybieramy owocami i posypujemy delikatnie startą czekoladą.





Łebkowski radzi, aby ciasto kroić dopiero po podaniu, ponieważ łatwo się kruszy i nie wygląda już tak efektownie.
Nigella sugeruje, że ciasto nadaje się dla 8-10 osób.

Oboje kłamią.
Pavlova nawet pokruszona wygląda szalenie efektownie i z łatwością nadaje się dla dwóch osób :)





Deser którego miało nie być.
Kupiłam na targu banany. Za kilka dni ściemnieją i będzie z nich pyszny bananowy chlebek. Do tego czasu dość słodyczy. Taki był plan.
Ale właśnie wyjadłam resztki czekoladowych lodów. W lodówce niecierpliwie czekał zapas śmietany. The Ultimate Ice Cream Book leżała prawie nietknięta na półce.
Coś było nie tak.
Naprawiłam sytuację szybkimi lodami waniliowymi. Klasyk, ale jaki apetyczny.
Klasyk, po którym zostało mi 7 białek. W zamrażarce są już dwie szklanki białek, które czekają na lepsze czasy. Wyrzucić szkoda, dostawić trzeci kubek aż głupio.

Naprawdę nie było innego wyjścia jak zrobić Pavlovą :)

2 comments:

  1. Tak... Pavlova zawsze pociąga za sobą kolejny deser albo jest jego efektem, u mnie to samo :)

    I jak z tymi jeżynami? Ja znam już różne wersje - brzoskwinie, kiwi ale z nich najbardziej do mnie przemawiają maliny.

    Co do 6 białek - nie wiem czy zawsze robiłam to z mego dużych białek ale beza z 6 nie mieściła mi się nigdy do piekarnika :)

    ReplyDelete
  2. Miała być malinowa, ale jeżyny były ładniejsze, więc wyszła jeżynowa, też pyszna :)

    A beza była rozpłaszczona, poszła bardziej na boki niż do góry.

    ReplyDelete