Podobno nie samymi słodyczami człowiek żyje, a szkoda.
Dziś pierwszy wpis rozdzielony Atlantykiem. Mama w Polsce szykuje obiad i tęskni za upałem, ja w Teksasie testuję nową foremkę na czekoladki i nie mogę się doczekać zimy.
Przepis na pieczone piersi kurczaka pochodzi z książki Jamiego Olivera "Gotuj z Olivierem".
Do Jamiego mam sentyment. Jego proste i bezpretensjonalne "Lubię gotować" dostałam od mamy "na drogę" kiedy dwa lata temu przeprowadzałam się za ocean. Moja pierwsza osobista książka kucharska. Mój pierwsza wyprowadzka z domu. Moja pierwsza kuchnia (i pierwsze kulinarne katastrofy). Dwa lata temu, kiedy nie przypuszczałam, że w kuchni potrafię zrobić coś więcej niż herbatę.
Teraz kolekcja moich książek kucharskich systematycznie się powiększa. Jamiego nadal lubię. Wracam często do jego książki i oglądam "Food Revolution", gdzie dzielnie walczy z niewiedzą, niechęcią i biurokracją w celu poprawienia jakości jedzenia w amerykańskich szkołach (akcja pilnie potrzebna, choć niełatwa). Wracam często do jego książki i już z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że tak, lubię gotować :)
Pieczone piersi kurczaka zawinięte w plastry surowego wędzonego boczku lub pancetty, z porami i tymiankiem
piersi kurczaka
por
świeże liście tymianku
oliwa z oliwek
1/2 kieliszka białego wina
Piekarnik rozgrzewamy do 200st C.
Piersi kurczaka* bez skóry owijamy 6 lub 7 plastrami boczku.
Pora dokładnie myjemy i czyścimy z piasku. Przycinamy zielone częsci i siekamy na cieniutkie plastry.
Pocięte pory mieszamy zlistkami oberwanymi z kilku gałązek świeżego tymianku. Dodajemy kilka łyżek oliwy i 1/2 kieliszka bialego wina, a następnie przekładamy do żaroodpornego naczynia (lub aluminiowej blaszki jeśli brakuje nam ochotnika do zmywania po kolacji). Na pory kładziemy piersi kurczaka zawinięte w boczek, który wzbogaci smak i dodatkowo uchroni mięso przed wysuszeniem.
Zawartość foremki polewamy delikatnie oliwą, dodajemy kilka galązek swieżego tymianku i wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy 25-35 minut, w zależności od wielkości kurczaka.
*ja kupuję tylko te z wolnego wybiegu, bez antybiotyków i hormonów
Smacznego!
A na deser: czekoladowe serduszka i potrójnie czekoladowe lody.
No comments:
Post a Comment