To chyba pierwszy raz kiedy tak naprawdę obchodzę święto dziękczynienia - Thanksgiving - chociaż w Stanach jestem już kilka lat.
Pamiętam święto (chyba drugie) które spędziłam w hinduskiej knajpce, jedynej otwartej tego dnia, otoczona innymi międzynarodowymi studentami. Kolejne, które spędziłam na kanapie pod kocem z maratonem filmów Clinta Eastwooda, obowiązkowy pumpkin pie w dłoni ;).
W tym roku idę na polsko-tekańską kolację. Przyniosę słodkie ziemniaki zapiekane w syropie klonowym i pieczone warzywa w cieście francuskim.