To Ona wpadła na pomysł założenia wspólnego bloga dokumentującego nasze kulinarne przygody i do dziś motywuje mnie do wstawiania naszych nowych wpisów.
To Ona podzieliła się ze mną pasją do gotowania, pieczenia, jedzenia.
To Ona potrafi krzątać się w kuchni do bladego świtu, żeby wypróbować nowy przepis na chleb.
To Ona wysyła mi przepisy na wege pasztety, mimo, że najpierw trochę się martwiła moją zmianą diety.
To Ona wyczarowuje rewelacyjne posiłki nawet na poboczu autostrady, po 8 godzinach jazdy.
To Ona nauczyła mnie wszystkiego co dziś wiem, nie tylko w kuchni.
Dziękuję, Mamusiu.
Mama na targu w Houston |