Dziś bez przepisu, ale z trzema kulinarnymi wspomnieniami. Trzy wieczory sushi: jeden pół roku temu, w Houston, kiedy wróciłyśmy z niesamowitej podróży i czekałyśmy na nadejście huraganu Alex (nigdy do nas nie przyszedł). Dwa kolejne jeszcze jedawno, w Julianowie, z psem szalejącym pod stołem.
z łososiem są najlepsze:)
ReplyDelete